Sprawdzają się w tym doskonale wszelkie nawilżacze! :)
Na początku spirulina i placenta, chociaż dodaję je od czasu do czasu, gdyż efekt jest niewielki przy takich zniszczonych włosach jak moje - zdecydowanie większą rewolucję widzę po użyciu ich na twarzy :)
Następnie dodaję rozgrzany olejek (tutaj kokosowy, ale używam na zmianę też oliwkę dla dzieci)
Mieszam dokładnie, żeby nie porobiły się grudki z placenty
Następnie dodatek, który jest jak miód na moje włosy.. a konkretnie jest to oczywiście miód :) (nawilżające cudo)
Oczywiście ciężko jest cokolwiek zmieszać z olejem, więc zawsze dodaję łyżkę wybranej maseczki do włosów, która zatrzyma wszystkie składniki razem a i sama dorzuci trzy grosze :)
Nakładam na.. tyle ile mogę ;) zazwyczaj noszę 0,5-1,5h na głowie, nie nakładam folii, mam mocno przetłuszczające się włosy, moja skóra nie lubi braku dostępu powietrza, swędzi i znacznie szybciej spłukuję maseczkę... Wolę nakładać rozgrzane mazidełko na włosy i podgrzewać suszarką :)
Wszystkim wysuszonym włoskom gorąco polecam miód na włosy, nie jest to już tajemnicą we włosowym świecie, że działa cuda, ale na mnie zrobił takie wrażenie, że pewnie jeszcze nie raz się nim zachwycę :)